Autor Wiadomość
Falka
PostWysłany: Czw 16:43, 20 Lis 2008    Temat postu:

Wiecie, występowanie na scenie jest świetne, ale jeżeli się nie ma możliwości (bo się nie jest w samorządzie), to nagrywanie tego, nawet w małej sali gimnastycznej sprawia wrażenie uczestniczenia w tych, z braku synonimów, spektaklu.
yeppy
PostWysłany: Czw 14:08, 20 Lis 2008    Temat postu:

Ach, Pani Zima zawsze byla jedną z moich ulubionych bajek. Motyw podróżowania w głąb ziemi przez studnie zawsze mnie fascynował. Na szczescie w pobliżu mojego miejsca zamieszkania nie było żadnej studni...
Insane
PostWysłany: Sob 21:30, 15 Lis 2008    Temat postu:

Ja w przedszkolu byłam złą siostrą Kopciuszka. Do dziś pamiętam wielką kwestię: "Kopciuszku, przynieś mi coś do picia!"... No i mój wielki tryumf nad dziewczyną grającą Kopciuszka, z którą nie chciał tańczyć książę :] Ha! (Tańczył ze mną, ha ha ha!)
W podstawówce byłam narratorką w "Pani Zimie". Ale tylko przez chwilkę, bo "XY dopiero wróciła po chorobie, daj jej też powiedzieć". No i parę wierszyków musiałam recytować, po w drugiej klasie coś tam wygrałam w tego typu konkursie.
A w gimie grałam w w kabarecie o nauczycielach, który był chyba trochę nie w stylu moich kochanych kolegów (wygrał "Jozin z Bazin"...). Od tego czasu focham na występy publiczne i tylko gazetki robię na 11. listopada, żeby mieć aktywność klasową zaliczoną.
Hoshi
PostWysłany: Sob 14:33, 15 Lis 2008    Temat postu:

Na pożegnanie trzecich klas (nas samych) robiliśmy przedstawienia. To były kabarety "Hamleta" i "Antygony". Ten drugi wyszedł nieco blado, bo dziewczyny mówiły cicho- kocham brak mikrofonów, no uwielbiam. No i humor jakoś nie przypadł do gustu, przynajmniej mi. Jedynie scena, gdy koleżanki się goniły- uciekająca była Antygoną.
Znudzony Kreon (Nerwa): Masz ją?
Marta: Łapię, łapię!!!

Za to "Hamlet" wyszedł fenomenalnie. Chłopcy zagrali wspaniale, a nasz duch (kolega przykryty prześcieradłem i ruszający rękami, gdy inny czytał tekst) wpadł na stół. Hamlet musiał go poprowadzić do zejścia ze sceny.

Był jeszcze przepis na ugotowanie z różnych rzeczy ucznia, ale nie wyszło, bo koleżanka w połowie wykładu dostała głupawki. Śmiała się trochę również na "Hamlecie" (była matką Hamleta), ale chłopcy grali swoje role tak fantastycznie, że przymrużyliśmy na to oko.
Falka
PostWysłany: Sob 14:10, 15 Lis 2008    Temat postu:

Mrohny, moja ciekawość została zaspokojona, dziękuję.

Yeppy, nie martw się, ja też (pomimo drobnych ról) nie spełniłam się aktorsko. Ja nawet ładnie wierszyka powiedzieć nie umiem!
yeppy
PostWysłany: Sob 2:11, 15 Lis 2008    Temat postu:

To był tylko efekt braku odpowiedniej praktyki i teatralnego obycia w wieku przedszkolnym! Zresztą to nie było przedstawienie tylko koło wzajemnej adoracji dla znajomych Gosi W! No!
Miss_Derisive
PostWysłany: Sob 2:00, 15 Lis 2008    Temat postu:

yeppy napisał:
O nie! Ale macie dorobek! Gdybym był na waszym miejscu, miałbym już spełniony cel życiowy i mógl się z czystym sumieniem położyć w trumnie. Teraz została mi tylko trauma przez te braki z dzieciństwa. Nadal nie rozumiem, czym kierowały się te dupiate panie przedszkolanki i czego mi brakowało
hamster_abandoned: :hamster_cry:


Yeppy, a mam ci przypominać, kto stchórzył, jak wystawiali u nas "Małego księcia"?
Kluska Śląska
PostWysłany: Sob 1:01, 15 Lis 2008    Temat postu:

e tam przedszkole, ja się spełniam aktorsko teraz w szkolnym kole teatralnym, i tylko wypatrujcie mnie w jakichś "okruchach miłości", będę grać z jakimowiczem i małogsią kożuchowską
KatarzynaEv
PostWysłany: Sob 0:36, 15 Lis 2008    Temat postu:

Ja w przedszkolu byłam tą od klepania wierszyków. Chciałam zagrać lub zatańczyć, ale nie "Ty Kasiu powiesz wierszyk, bo robisz to ślicznie". Od czasu zakończenia edukacji przedszkolnej mam w wielkim poważaniu recytacje.

Yeppy, widać z przedszkola wynosi się różne traumy. xD
yeppy
PostWysłany: Sob 0:22, 15 Lis 2008    Temat postu:

O nie! Ale macie dorobek! Gdybym był na waszym miejscu, miałbym już spełniony cel życiowy i mógl się z czystym sumieniem położyć w trumnie. Teraz została mi tylko trauma przez te braki z dzieciństwa. Nadal nie rozumiem, czym kierowały się te dupiate panie przedszkolanki i czego mi brakowało
hamster_abandoned: :hamster_cry:
Mrohny_A
PostWysłany: Pią 23:51, 14 Lis 2008    Temat postu:

Przypomniało mi się jeszcze. Byłem cały czas wybierany do przedstawień w podstawówce. Eh, pamiętam, jak grałem jednego z dwunastu apostołów... A potem jeszcze w gimnazjum przy dziwnie przerobionej wersji ''Romeo i Julii''. Ogólnie, to wolę pisać, niż grać na scenie. Za bardzo się stresuję już przy samym referacie o_o"

Falko, to chodziło mniej więcej o niespełnioną miłość. Jeden koleż się zabił, ponieważ go nikt nie kochał i leżał 'martwy' na scenie, po czym nadbiega stado reporterów, a ja rozpędzam ich, powołując się na ważną szychę i zaciągam ciało.
Opowieśc miała kilka wątków, a że nie mieliśmy rekwizytów, to musieliśmy improwizować. Niestety mało z tego się udało :P Ale przynajmniej było smiesznie :D
Miss_Derisive
PostWysłany: Pią 22:01, 14 Lis 2008    Temat postu:

Przypomniało mi się przedstawienie "Romeohamlet, czyli mieszanka absolutnie wybuchowa", którą wystawiałam wraz z koleżankami w szóstej podstawówki, a którego scenariusz napisałam ja... Wystawione na którejś lekcji wychowawczej.
Ise
PostWysłany: Pią 21:43, 14 Lis 2008    Temat postu:

W trzeciej klasie podstawówki wystawialiśmy "Kopciuszka". Miałam epizodyczną rolę damy dworu i super ważną (wraz z kolegą) narratora. Jeszcze długi czas pamiętałam tekst. A śliczną, zieloną sukienkę uszytą na tę okazję wspominam do dziś ^^
W trzeciej gimnazjum przedstawialiśmy pantomimę "Apokalipsa", która wygrała wewnątrzszkolny konkurs miniatur teatralnych. Byłam z tych "dobrych" (latałam po scenie w białym prześcieradle) i udawałam, że gram na gitarze. Przy pierwszym występie zgubiliśmy krzyż, który znalazł się dopiero, gdy już nie był potrzebny - przez cały czas był w łazience (nikt nie wiem czemu). Za drugim razem ominęliśmy jedną scenę - reżyserka umówiła się z chłopakami, którzy podkładali muzykę, że na "już" zmienią płytę. Tylko wcześniej ten sam znak ustaliła z dziewczyną, która miała przebić balon, co miało oznaczać wybuch...
Ostatnią moją rolą było opalanie się z wypiekami na twarzy (miałam bułki na policzkach). Ale do historii mojej klasy przeszło przedstawienie "Alicja w krainie Matrixa" i jeszcze dwa inne wystawiane po hiszpańsku (jedno z nich wygrało nawet konkurs ogólnopolski). Ale w tych już nie brałam udziału :)
Falka
PostWysłany: Pią 21:35, 14 Lis 2008    Temat postu:

A ja lubię, szczególnie przemowy. Tylko nie takie na żywioł, ani zbytnio wyreżyserowane.
Hoshi
PostWysłany: Pią 21:30, 14 Lis 2008    Temat postu:

Ja zagrałam tylko w pierwszej klasie podstawówki. To była jakaś akademia o wakacjach. Gadałam coś o słońcu i górach.
A teraz za nic nie stanęłabym na scenie. Mam uczulenie na wystąpienia publiczne.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group